Opublikowano:

Nikt nie czyta, my drukujemy, a Mickiewicz się wiesza

Cześć,

chcielibyśmy zapowiedzieć naszą serię szkolnej klasyki. Przygotowujemy nowe wydania znanych tekstów według autorskiego pomysłu. Jest to projekt otwarty, dlatego będzie nam miło, jeśli od czasu do czasu sprawdzisz, nad czym pracujemy i podzielisz się swoją opinią.

Czy to ma jakiś sens? W końcu wydań lektur jest pełno i można je kupować niemal na kilogramy w supermarketach. W dodatku mówi się, że uczniowie nie czytają, a lektury kupują tylko po to, żeby mieć pod ręką streszczenie. Faktycznie wydań jest sporo, jedne się pojawiają, inne znikają. Obserwuje się też coraz większą monopolizację na rynku. W istniejących wydaniach niestety niska cena wiąże się z niską jakością, niedbałością przy opracowywaniu tekstu oraz nastawieniem na spełnienie doraźnych oczekiwań ucznia, tj. na dostarczeniu odpowiedzi na pytania, które najprawdopodobniej padną na najbliższym teście. A co do nieczytania uczniów – kontakt z lekturą jest często jedynym kontaktem ucznia z tekstem. Im gorzej wypadnie każde z takich spotkań, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że uczeń z własnej woli kiedykolwiek sięgnie po książkę.

Ktoś powie, że przecież jest nauczyciel. Ale sam nauczyciel, postawiony przeciw systemowi, nie rozwiąże problemu. Jeden z pierwszych autorów-bohaterów naszej serii – Adam Mickiewicz – studiował dzięki programowi stypendialnemu, który zobowiązywał go do pracy na stanowisku nauczyciela po ukończeniu nauki. Pisarz, oddelegowany do niewielkiego Kowna, spędził tam dość przygnębiające lata. Wynagrodzenie wystarczało ledwie na przeżycie, a praca nie dawała jakiejkolwiek satysfakcji. Po powrocie do domu rzucał się na łóżko, leżał godzinami i pogrążał się w rozczarowaniu. Pisał: czasem zaś kwasy i złości tak wielkie, iż dosyć przydać dwie uncje jeszcze, żeby się zwariować lub powiesić.

Warunki pracy w XIX były nieco inne, ale w podobnym stopniu poniżej oczekiwań. Mickiewicza było ledwie stać na wynajęcie pokoju i jedzenie, teraz pod względem ekonomicznym jest niemal identycznie. Na szczęście satysfakcja jest jednym z ostatnich powodów, które sprawiają, że nauczyciele nie odchodzą. Czy uda się to zmienić, czy uda się zreorganizować cały system oświaty, który w ostatnich latach został postawiony na głowie? Trudno to przewidzieć. Zależność polityczna decyzji kierujących oświatą jak na razie nie pozwala na żadne pozytywne, merytoryczne zmiany, zarówno w pracy nauczycieli, jak i te dotyczące programów nauczania czy organizacji zajęć edukacyjnych.

Pewne jest, że część odpowiedzialności za edukację ucznia przejmują obecnie wszystkie instytucje, które wpływają na niego poza czasem spędzonym w szkolnej ławce. Są to między innymi organizacje pozarządowe, coraz lepiej wyposażone biblioteki i tak zwane domy kultury 2.0. Wydaje nam się, że organizowany przez nas projekt, chociaż jest to wydarzenie w skali mikro, proponuje inną jakość i także ma szansę wpłynąć pozytywnie na edukację.

O szczegółach naszego projektu będziemy pisać w następnych postach.