Nic nie wzmacnia uroku tekstów Kochanowskiego tak, jak czytanie ich z oryginalnych, ówczesnych wydań. Dzisiaj wydania te są łatwo dostępne w postaci skanów w repozytoriach cyfrowych, np. w polskiej bibliotece cyfrowej Polona. Na pewno jednak zajmie Wam dobrą chwilę, zanim przyzwyczaicie się do odmiennych kształtów liter. Ale w końcu to właśnie z tych edycji korzystali pierwsi czytelnicy mistrza z Czarnolasu. Trudności, jakie napotykamy dziś, korzystając z takich starodruków, mają dwie przyczyny. Po pierwsze wspomniany już kształt liter – w XVI w. do zapisu tekstów w języku polskim drukarze zaadaptowali szwabachę (niemieckie pismo gotyckie, którego kształty liter nie przypominają ani Times New Roman, ani Calibri). Kłopoty mogą nam sprawiać jednak nie tylko same kształty znaków, ale też występowanie w tekście takich, których już nie ma we współczesnym alfabecie.
Dwa takie znaki w tekstach Kochanowskiego to á i é. Do dziś pozostało nam jedynie pokrewne im ó.
Litery te wzięły się stąd, że przez pewien czas w języku polskim istniało więcej samogłosek niż obecnie. Te, które na przestrzeni wieków zaniknęły – a (zaraz się to wyjaśni), é oraz ó ze swoją oryginalną wymową – nazywamy samogłoskami pochylonymi. Można powiedzieć, że wymawiano je jak dźwięki pośrednie, jeśli zestawilibyśmy je z samogłoskami, które pozostały w języku do dziś. W tamtym czasie oznaczano je osobnymi znakami, ponieważ dla użytkowników języka wyraźnie się one odróżniały.
É – służyło do oznaczania dźwięku pomiędzy e a i/y. Litera ta pozostawała dość długo w użyciu, natomiast sam dźwięk jej odpowiadający zmieniał się, nieraz zbliżając się do i/y, innym razem do e. Ostatecznie dźwięk ten utożsamił się ze zwykłym e. Znak e pochylonego możecie sporadycznie spotkać w starych tekstach, gdzie pozostawia się go, by zachować rym zamierzony przez autora. I tak na przykład Guślarz rozpoczyna dziady słowami: Zamknijcie drzwi od kaplicy/ I stańcie dookoła truny/ Żadnej lampy, żadnej świécy [wym. świcy]/ W oknach zawieście całuny.
Ó – był to oryginalnie dźwięk pomiędzy o a u. W języku ó przetrwało do dziś, między innymi przez to, że „pechowo” utożsamiło się nie z tą samogłoską, którą je pierwotnie oznaczano. Dziś wymawiamy je identycznie jak u.
Á – tutaj niespodzianka – jest to oznaczenie zwykłego a. Do zapisu a pochylonego – dźwięku między a a o – wykorzystywano znak bez akcentu, czyli po prostu a. Samogłoska ta szybko zniknęła z języka literackiego, pozostała jednak w gwarach, tam gdzie do dziś w miejscu a słyszymy dźwięk podobny do o.
Nie jesteśmy dziś w stanie wymówić samogłosek pochylonych, dlatego czytamy je po prostu jak a, e i u.
Przed lekturą starodruków warto też przyjrzeć się kształtom liter s i k oraz zapamiętać, że j zapisywano za pomocą litery y.
A teraz nie pozostaje nic innego, tylko zajrzeć na Polonę, do czego serdecznie zachęcamy. Wykorzystanie skanów z repozytorium może być też pomysłem na trochę inną lekcję polskiego.
W naszym wyborze utworów Kochanowskiego zamieścimy kilka stron z wydań oryginalnych, w opracowaniu natomiast znajdziecie bardziej szczegółowe objaśnienie drukarskich zagadnień.