Początek powieści nadaje ton całemu tekstowi, decyduje o naszym pierwszym wrażeniu (albo drugim, jeśli policzymy okładkę). Niektóre z pierwszych zdań słynnych książek utrwaliły się w postaci często przywoływanych cytatów: Pani Dalloway postanowiła, że sama kupi kwiaty; Przez długi czas kładłem się spać wcześnie, itd. Trochę inaczej sprawa ma się z Chłopami – tutaj jakby coś poszło nie tak. Reymont swojej najpopularniejszej powieści sprawił początek, który zwiódł wielu wydawców, przez co z większości wydań po prostu zniknął. Nawet we wzorcowym wydaniu krytycznym z 1970 roku ktoś najwyraźniej, zapewne na ostatnich etapach przygotowania do druku, uznał to za pomyłkę i pierwsza linijka powieści także i stąd wyparowała.
Autor bowiem zdecydował się rozpocząć Chłopów rzędem kropek. Po nim dołożył jeszcze kilka kropek, po których dopiero padają pierwsze słowa Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Rzecz może się wydawać zupełnie błaha, ale u Reymonta jest ona przemyślana i ma swoje znaczenie. Nie jest to zresztą wcale ostatni raz, kiedy pisarz posługuje się w powieści takim zabiegiem. W całej tetralogii Reymont aż 28 razy przerywa tekst wykropkowaniem (dwa razy występuje ono podwójnie). Autor używa go w określonych momentach – kiedy zamiast słów powinno zapaść milczenie. Wykropkowanie służy jako element potęgujący dramatyczne napięcie, daje możliwość złapania oddechu, podkreśla momenty cierpienia, czas modlitwy. Jest to także znak sugerujący przenikanie się sfery sacrum i profanum, duchowości i materii, podkreśla więź przemijalnego ciała z odnawiającą się naturą.
Na początku utworu Reymont nie tylko zamieścił rząd rozstrzelonych kropek, ale dodatkowo tam, gdzie spodziewalibyśmy się pauzy dialogowej, czyjeś słowa poprzedził dodatkowymi kropkami. Sprawia to wrażenie, jakby słowa te były kontynuacją trwającej już opowieści. Dzięki temu zabiegowi powieść rozpoczyna się jednocześnie momentem zawieszenia, chwilą milczenia, z której w naturalny sposób wyłania się lipiecki świat i jego bohaterowie. Autor podkreśla moment spotkania czytelnika z tekstem, jakby po drugiej stronie ktoś już czekał na nas z opowieścią. Tak naprawdę nie wiemy, czy pierwsze słowa wypowiada Agata, czy może to narrator zwraca się do czytelnika, zapraszając go do lipieckiego świata.
Jak wspomnieliśmy na początku, ten drobny element, będący świadomym zabiegiem artystycznym, nie zawsze był rozpoznawalny dla wydawców. W kolejnych wydaniach Chłopów przechodził różne metamorfozy, często znikając z nich całkowicie. W naszym wydaniu powraca:
Szczegółowe opracowanie tematu znajdziecie w artykule Jana Falkowskiego pt. „Centymetr Reymonta. Wielokropki specjalne w Chłopach”.